piątek, 30 stycznia 2015

10 - Nie mam gęsiej skórki przez twój dotyk

Kilka dni później zadzwoniła do mnie Emily.
- Możesz dziś iść do kina?
- Um, nie bardzo.
- Czyżby próba?
- Nie do końca. Mamy jakiś wykład, przychodzi jakiś znany aktor i będzie nam coś opowiadał. Nie wiem.
- Och, okej. A ile to zajmie?
- Z godzinę? A może pójdziesz tam, um, ze mną?
- Myślisz, że mogę?
- Myślę, że tak. Bądź przy moim domu o 13, okej? Potem pójdziemy do kina!
Emily zjawiła się punktualnie i razem pojechałyśmy do budynku, gdzie mamy próby.
- Musisz o czymś wiedzieć. - zaczęłam niepewnie. - Tu jest Bruno.
- Kto? - zapytała zdezorientowana.
- No wiesz, ten z Hawajów.
- Ten co cię podrywał?
- Słucham? Nie podrywał mnie!
- Nieistotne. Co on tu robi?
- Gra główną rolę ze mną.
- Och. - zamilkła na chwilę, a potem spojrzała na mnie. - Tylko się nie zakochaj.
- Słucham?
- Pamiętam go. Podrywacz. Kobieciarz. Chodzi nam o tego samego, tak?
Spuściłam głowę.
- Tak. - powiedziałam cicho.
Sala, w której odbywały się próby była wypełniona krzesłami. Los chciał, żebym usiadła tuż przed Brunem. Okej.
- Hej – powiedział chłopak, a potem spojrzał na Emily. - Powinienem cię kojarzyć?
- Wylałeś na mnie Fantę na Hawajach. - przyjaciółka uśmiechnęła się sztucznie.
- A wiem, wiem. Amy?
- Emily.
- Właśnie.
Nie mogłam się skupić na tym całym wykładzie, bo Bruno postanowił ciągnąć mnie za włosy jak dziecko z przedszkola. Starałam się to ignorować. No właśnie, STARAŁAM. Mam nadzieję, że nie zauważył, że pod wpływem jego dotyku na moim ciele pojawiała się gęsia skórka.
Potem Bruno postanowił kopać moje krzesło. Odwróciłam się z zamiarem uderzenia go w ramię, ale on chwycił moją rękę i uśmiechnął się, ukazując te dołeczki i, okej. Potem włożył swoje nogi pod moje krzesło, tym samym obejmując moje kostki. Przysunął lekko swoje siedzenie i położył ręce na moim oparciu. Czułam jego oddech na moim karku i wcale mi to nie przeszkadzało. Uśmiechnęłam się sama do siebie, a Emily spojrzała na mnie, unosząc jedną brew do góry. Okej, chyba pragnie mi przypomnieć, że mam chłopaka.
Wykład się skończył i ruszyłam z Emily w kierunku wyjścia.
- Co to miało być?
- Niby co? - spytałam, choć dobrze wiedziałam, o co jej chodzi.
- Ty i Bruno. Jak zakochasz się w tym podrywaczu...
- Nie zakocham się. Daj spokój. - zrobiłam minę, która miała wyrażać obrzydzenie i mam nadzieję, że byłam dość wiarygodna. Znaczy nie miałabym po co ją udawać. Bo Bruno nic dla mnie nie znaczy. Tak myślę.
- Camila! - usłyszałam głos Marka i odwróciłam się. - Mam wielką prośbę.
- Co jest?
- Muszę przećwiczyć jeszcze jedną scenę z tobą i z Brunem. Ogólnie za waszą zgodą chciałbym poprawić coś w scenariuszu. Nie będzie na to czasu za tydzień. Zostaniesz chwilę?
Spojrzałam pytająco na Emily.
- Idź, idź. Pójdziemy do kina kiedy indziej. Tylko uważaj na siebie, proszę! - chodziło jej o Bruna, racja?
Więc zostałam. Obecność Bruna wciąż mnie onieśmielała, dlatego próbowałam całą swoją uwagę skupić na gadającym do nas Marku.
- W porządku, możecie iść. - powiedział po godzinnej naradzie nad scenariuszem.
Bruno wziął swój plecak i udał się do wyjścia. Miałam zamiar zrobić to samo, gdy usłyszałam jęk Marka.
- Co jest?
- Mój pomocnik ma klucze od sali, a poszedł już do domu. Nie mam jak zamknąć budynku. Cam... Cam, mogłabyś... Mogłabyś zostać tu jeszcze jakąś godzinę? Pojadę do niego po klucze. Ta sala nie może zostać otwarta. Proszę? - powiedział bezradny, a ja stwierdziłam, że w sumie okej, bo i tak nie mam nic innego do roboty.
Zaczęłam rozglądać się po tej wielkiej pustej sali. Na scenie stało dwuosobowe łóżko (na potrzebę jednej sceny w musicalu). Wyciągnęłam z kieszeni swój telefon i słuchawki. Położyłam się na łóżku, bo co innego miałam do roboty?
Nie wiem czy to moja wyobraźnia czy kogoś słyszałam. Nie, niemożliwe. Nikogo tu nie ma, Camila.
Szybko zmieniłam piosenkę na głośniejszą, która zagłuszyła cały hałas z zewnątrz.
Nagle poczułam jak ugina się łóżko. Przerażona wrzasnęłam, szybko wyciągając słuchawki z uszu.
- Ej, ej, spokojnie. To tylko ja. - co Bruno tu robi?
- Nie poszedłeś? - zapytałam zdziwiona.
- Czekałem na ciebie przed wejściem, a ty nie wychodziłaś.
Czekał na mnie.
- Ugh, a czemu czekałeś?
Wzruszył ramionami.
- Chyba chciałem cię pocałować.
- Mogłeś umówić się z Madeline i zaciągnąć ją do łóżka, o wiele fajniejsze spędzenie czasu – prychnęłam.
- Racja, mogłem – uśmiechnął się.
Jęknęłam i odwróciłam się do niego plecami. Poczułam jak jego stopa dotyka mojej stopy i przejeżdża po niej od góry do dołu. Po chwili jego ręka znalazła się na mojej talii.
- Co to? - zapytał.
- Co?
- No to dziwne coś na twojej skórze. Czy to gęsia skórka? - uśmiechnął się z satysfakcją.
- Ugh, nie mam gęsiej skórki przez twój dotyk.
- Owszem, masz – przygryzł dolną wargę.
Usiadłam prosto na łóżku.
- Chciałbyś – rzuciłam w niego poduszką. Bruno zaśmiał się i sprawił, że z powrotem położyłam się na łóżku. A on znalazł się tylko kilka centymetrów nade mną.
Uśmiechnęłam się i próbowałam go odepchnąć, ale on postanowił, że będzie spoko jak mnie teraz pocałuje. Zaplątałam ręce w jego włosy.



Pocałował mnie tak, jak zawsze chciałam, żeby mnie pocał...
Co ja gadam.
Nie chciałam go pocałować.
Nie chcę go całować.
NIE.
Odepchnęłam Bruna z niechęcią.
- Znów – wyszczerzył się.
- Co?
- Gęsia skórka. - puścił do mnie oczko, po czym położył się koło mnie z rękoma za głową.
Westchnęłam i ponownie położyłam się plecami do niego.
- Nie ty jedna ją masz na mój widok, nie ma czego się wstydzić.
- Zabawne.
- Ale prawdziwe.
Przewróciłam oczami. Bruno położył rękę na moim udzie. I leżeliśmy tak dłuższy czas, dopóki nie usłyszeliśmy jak do środka wchodzi Mark. Wyszliśmy z sali. Och, cudownie, pada deszcz. Założyłam kaptur i chciałam ruszyć w kierunku domu, jednak ktoś (dobrze wiadomo kto) chwycił za mój plecak, przyciągnął do siebie i pocałował. Patrzyłam na niego chwilę, na te jego cudne oczy i lekko mokre już włosy.
- Teraz już wracaj do tego swojego... Chłopaka? - Bruno uśmiechnął się, po czym wyminął mnie, wsiadając do samochodu.
Oparłam się o ścianę budynku, myśląc sobie o tym, jak wiele się dziś wydarzyło. Zbyt wiele. Jestem idiotką.




-------------------------------------------------------------------------------------------------
Wróciłam, a nie było mnie trochę dłużej niż zwykle. Rozdział jest krótki (ale myślę, że ciekawy), więc postaram się dodać kolejny jak najszybciej.
Komentujcie, okej. :)

2 komentarze:

  1. Ja tu zdycham bez tych rozdizałów noo... Jej Brunz jest taki jfbvdnf <3 Chcę WIĘCEJ!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Brunoo <3 Ty podrywaczu ty XD Czekam na więcej! :*

    OdpowiedzUsuń