środa, 11 marca 2015

19 - Dziś nocujesz u mnie.

Bruna nie było jakiś czas i już właśnie miałam chwytać komórkę i dzwonić po taksówkę, gdy ten przyjechał. Nie byłam w dobrym stanie. Byłam w fatalnym stanie. Nie umiałam trzeźwo myśleć. Nie umiałam się skupić. Liczyłam, że Bruno odnajdzie się w tej sytuacji. Że powie, że będzie okej i rzeczywiście tak będzie.
- Co jest? - było pierwszą rzeczą jaką powiedział, gdy mnie zobaczył.
- Co jest!? Moja pieprzona przyjaciółka miała pieprzony wypadek!? Może to? Możesz po prostu... Zawieźć mnie do tego cholernego szpitala!? Tylko o to cię proszę. Kurna.
Bruno widział, że jest źle. Może zbyt bardzo na niego nakrzyczałam. Szybko wsiedliśmy do jego samochodu i dojechaliśmy na miejsce. Nie czekałam na Bruna. Wysiadłam z samochodu i zaczęłam biec, biec jak najszybciej. Podeszłam do pielęgniarki i zalana łzami spytałam tylko gdzie jest Emily.
- Pani z rodziny?
Najgorsze pytanie jakie może być zadane w szpitalu. „Jeśli nie jest pani rodziną, nie może jej pani teraz zobaczyć” było na sto procent odpowiedzią.
Dobiegł do mnie Bruno, a ja ciągle nie odpowiadałam.
- Więc? Państwo są z rodziny czy...?
- Tak, jesteśmy rodziną. - powiedział Bruno, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana. - Możemy ją po prostu teraz zobaczyć? Miała wypadek. Nawet nie wiemy czy żyje... Moja siostra. Moja biedna, mała siostrzyczka.
Jego umiejętności aktorskie są genialne, przysięgam.
- W takim razie proszę tym korytarzem prosto, piąte drzwi na lewo.
- Musisz nauczyć się kombinować, Cam – rzucił szybko, gdy pielęgniarka już poszła.
- Przecież za chwilę nas sprawdzą. Poproszą o imię i nazwisko i...
- Więc na co czekasz? Idź tam, póki nic się nie wydało.
Weszłam do środka. Na łóżku leżała Emily. Moja kurna Emily.
Podeszłam do jej łóżka i zobaczyłam te wszystkie rzeczy poprzypinane do niej. Była nieprzytomna. Co tak właściwie się stało? Wypadek samochodowy? Ktoś w nią wjechał?
- Zabieramy pacjentkę – usłyszałam głos lekarza i zostałam odciągnięta od przyjaciółki. Odsunęłam się kilka kroków do tyłu, ze łzami w oczach, wpadając na Bruna. Przywarłam do niego plecami, a on przeplótł ręce przez moją talię. Był taki ciepły. Zamknęłam na chwilę oczy, odetchnęłam głęboko z nadzieją, że to jednak sen. Ale wtedy o czymś sobie przypomniałam.

„Spotkałam Bruna i Phila. I po prostu wszystko jest inaczej niż myślisz, kochanie.”

Słowa Emily rozbrzmiały w moich uszach. Odsunęłam się od Bruna i zacisnęłam zęby. Nadal nie wiem o co chodzi. Co jest inaczej? Co jest inaczej z Brunem?
- Będzie w porządku, Camila. Dzwoniłem do Matta i będzie tu niedługo.
Rozbeczałam się na nowo. Cokolwiek byłoby z Brunem, on robi dla mnie cholernie dużo. I wspiera mnie zawsze.
- Wyjdźmy stąd lepiej, zanim zorientują się, że w ogóle nie powinniśmy tu być – szepnął mi na ucho, po czym objął mnie w talii i wyszliśmy z pustej sali na zewnątrz.
Od razu zauważyłam rodziców Emily rozmawiających z lekarzem. Mama płakała, a ojciec próbował ją jakoś pocieszyć, choć sam ledwo się trzymał. Nienawidzę takich klimatów. Serce mi pęka.
Siedzieliśmy chwilę, gdy nagle do środka wszedł Matt. I Sam, i Lucy?
- Co wy wszyscy tu robicie? - podniosłam się z miejsca.
- Grałem w piłkę z Samem, gdy Bruno zadzwonił. No i Sam poinformował też Lucy. Gdzie jest Emily?
- Lekarz ją gdzieś zabrał.
Matt usiadł zrezygnowany na siedzeniu koło mnie i chwycił się za głowę. Siedzieliśmy naprawdę długi czas. Spędziłam go głównie na opowiadaniu całej historii Mattowi, a potem ciągle rozważaliśmy jak to mogło się stać i czy coś poważnego może być teraz Emily. Bruno ciągle siedział na komórce. Zerknęłam ukradkiem i przysunęłam się bliżej niego.
- Co robisz? - zapytałam, widząc, że z kimś pisze.
- Nic – zablokował telefon. - Robi się późno. Myślę, że powinniśmy przyjechać jutro.
- Nie ma opcji. Zostaję tu.
- Nie będziesz mogła tu spać, Cam. Na pewno nie w tej poczekalni. Nie wpuszczą cię już dziś do Emily.
Popatrzyłam na resztę, a oni tylko pokiwali głowami.
- Bruno ma rację. Chodźmy już – stwierdził Sam i wow, on zgadza się w czymś z Brunem. To chyba jednak najmniej istotne teraz.
Wyszliśmy i powiało chłodem. Było dziś wyjątkowo zimno.
- Odwieźć się do domu? - spytał cicho Bruno, wlepiając we mnie te swoje czekoladowe ślepia. - Lub możemy pojechać do mnie. Jeśli tylko chcesz.
Co przepraszam?
On zaprasza mnie do siebie?
- Myślę, że mogę odwieźć Camilę do domu, Bruno. Akurat będę przejeżdżał obok – nie wiem kiedy znalazł się obok nas Sam.
- To nie będzie potrzebne – Bruno dotknął swojej skóry na policzku językiem, patrząc na Sama z jedną uniesioną brwią.
- Właściwie, um, z chęcią bym u kogoś została. Moi rodzice wyjechali, a naprawdę nie mam ochoty spędzać dzisiejszej nocy sama. - powiedziałam niepewnie.
- Więc decyzja podjęta, słonko. - Bruno chwycił mnie w talii i zaczął prowadzić mnie do swojego samochodu.
- Nie będziesz u niego nocowała – usłyszeliśmy oboje w połowie drogi. Odwróciłam się, by tylko się upewnić czy to Sam.
Tak, to Sam. Idzie w naszym kierunku.
- Sam, daj spokój... - Lucy próbowała go odciągnąć, ale ten wyrwał się i stanął twarzą w twarz z Brunem. Przewyższał go, co prawda niewiele, przez co, zgaduję, poczuł się pewniej.
- Jesteś strasznie upierdliwy – Bruno oblizał swoją dolną wargę. - I jakby nazbyt troskliwy. Jakby Cam była twoją dziewczyną – mulat podrapał się po brodzie. - Ale wiesz co? Nie jest.
Sam zaśmiał się, po czym zdjął rękę Bruna z mojej talii.
- Twoją też nie.
Bruno wybuchnął śmiechem, a Sam przewrócił oczami.
- Nie lubisz mnie tak bardzo. Dlaczego?
- Nie wierzę w twoją magiczną przemianę, Bruno.
Oboje na chwilę zamilkli, a ja spojrzałam na Lucy.
- Um, Camila przenocuje u mnie. Myślę, że to będzie najlepsze wyjście. Pożyczę jej jakąś piżamę, szczoteczkę do zębów... Um, pojedziemy taksówką – Lucy wyjęła z kieszeni telefon i nie czekając na reakcję chłopaków, zadzwoniła po taksówkę.
- W porządku – Sam odsunął się od Bruna, po czym wsiadł do swojego samochodu, nawet się z nami nie żegnając.
Matt, który wolał się zwyczajnie nie wtrącać też pojechał. Bruno został. Gapił się na mnie.
- Jedź do domu, Bruno.
- Chciałem jeszcze z tobą pogadać. - chwycił delikatnie mój nadgarstek.
Naprawdę nie byłam w nastroju na poważniejsze rozmowy, na jakiekolwiek rozmowy. Chciałam po prostu jechać z Lucy do domu, iść spać, zapomnieć na chwilę o tym wszystkim, a potem obudzić się i przyjechać z rana do Emily.
- Jestem zmęczona.
- Cam, ja naprawdę chciałem, żebyś została dziś na noc u mnie – wyciszył głos, jakby bojąc się, że usłyszy nas Lucy, ale ona rozmawiała teraz przez telefon i stała kawałek dalej. Bruno potarł kciukiem mój nadgarstek.
Mój mózg na chwilę włączył się ponownie i potrafiłam trzeźwiej myśleć.
Miałabym u niego nocować?
W tym momencie przyjechała taksówka, a Lucy zawołała mnie do siebie.
- Będę dziś u Lucy, Bruno. Pogadamy jutro.
- Przyjadę po was. - uśmiechnął się, po czym przyłożył moją dłoń do swoich ust i delikatnie ją pocałował.
Patrzyłam jeszcze chwilę na niego, gdy moje serce zaczęło bić z niewiadomych powodów szybciej. Dopiero potem zostałam zaciągnięta przez Lucy do taksówki. Chwilę później obserwowałam przez szybę jak Bruno wchodzi do swojego samochodu, a każdy jego krok zdaje się być dla mnie perfekcją. Istną perfekcją.
Gdy byłyśmy już u Lucy i położyłyśmy się spać, hm, niespodzianka – nie mogłam zasnąć. Zbyt dużo myśli przytłaczało moją głowę. Co będzie z Emily? Czy jest już chociaż przytomna? Nie dam sobie bez niej rady. Zawsze oglądałam te wszystkie smutne sceny w filmach i na nich ryczałam, sięgając po kolejne pudełko chusteczek, a teraz co? Takie rzeczy naprawdę zdarzają się w życiu. I nie możesz nic z tym zrobić. Nic. Z drugiej strony co chciała mi powiedzieć Emily? Zapamiętałam jej słowa. A co jeśli to były jej ostatnie słowa? Nie, to nie mogły być jej ostatnie słowa, Cam! Ogarnij się! Tak czy siak co chciała mi powiedzieć o Brunie? Nie umiem sobie wyobrazić nic złego związanego z Brunem. Jest dla mnie taki dobry. Jak mnie dziś wspierał! A ja nie zwracałam na niego zbytnio uwagi. Jeju, jest taki perfekcyjny. We wszystkim.
Spojrzałam na moją dłoń i przejechałam po niej palcem. Bruno ją pocałował.
Muszę zmienić temat swoich myśli.
Um, jak będzie wyglądał jutrzejszy dzień? Pojedziemy z Lucy do szpitala z rana. Znaczy Bruno po nas przyjedzie.
Bruno.
Bruno. Bruno. Bruno.
Wszędzie jest Bruno. Zawsze koło mnie. Mogłabym teraz spać w jego ramionach.
O czym ja gadam?
W końcu zasnęłam.
A śnił mi się Bruno.

(...)

Do pokoju przez okno wlatywało światło. Było dziś słonecznie. Przetarłam oczy, żeby zobaczyć, że koło mnie nie leży już Lucy. Odwróciłam się na drugi bok, żeby sięgnąć po telefon i serce mi stanęło, gdy zobaczyłam siedzącą na krześle obok mnie postać.
- Co ty tu robisz?
Bruno.
- Przyjechałem po was. Już godzinę temu. Lucy zrobiła śniadanie.
- Nie obudziliście mnie!? My musimy jechać! Pewnie jest już późno! Ugh.
Chciałam wstać z łóżka, ale Bruno zatrzymał mnie.
- Spokojnie. Byłem rano w szpitalu. Powiedzieli mi, że przyjmują gości od godziny 13. Jest 11. - na chwilę ucichł i ja też trochę się uspokoiłam. - Nie budziłem cię, bo zbyt słodko spałaś.
- Dlaczego to wszystko dla mnie robisz?
- Nie wiem. - wzruszył ramionami i uśmiechnął się. - Lubię cię, Cam. Dla mnie nie kłopot robić takie rzeczy.
Bruno położył się na łóżku koło mnie i odwrócił głowę w moją stronę.
- Wiesz jak możesz się odwdzięczyć?
Spojrzałam na niego zaciekawiona, czekając na odpowiedź. On przysunął się i byliśmy tak blisko siebie. Ugh. Bruno przyłożył usta do mojego ucha.
- Dziś nocujesz u mnie – szepnął, po czym ucałował moją szyję, a w tym czasie mój żołądek zdążył już zrobić z jakieś 10 fikołków.
Ubrałam się i zjadłam śniadanie zrobione przez Lucy, przy okazji próbując udawać radosną.
Tak wiele emocji, a dzień się dopiero zaczął. Ogólnie rzecz biorąc czuję się okropnie, ale coś daje mi to poczucie bezpieczeństwa, gdy Bruno jest obok.
Gdy przyjechaliśmy do Emily, ona była nieprzytomna. Lekarz powiedział, że póki co jest pod narkozą i tylko od niej zależy czy się z niej wybudzi czy nie. Po tych słowach nic nie było okej. Czułam, że brakuje mi świeżego powietrza, że jest ze mną coraz gorzej, więc wyszłam przed szpital. Oparłam się o barierkę, wdychając i wydychając głośno powietrze.
Jest tak bardzo źle.
Ani Bruno, ani Lucy nie potrafiliby mnie teraz zrozumieć. Emily nie jest ich najlepszą przyjaciółką. Nie mam im tego za złe. Po prostu nie dadzą rady mi teraz pomóc.
- Przykro mi, Cam. Naprawdę mi przykro.
- Lucy, jedź do domu. Nie przejmuj się teraz mną. Nic nie możemy z tym zrobić.
- Chcę być przy tobie.
- Lucy, jedź. Zostanę z nią tu na chwilę. - Bruno nagle pojawił się koło mnie. - Tylko nie mów Samowi, że jesteśmy tu w dwójkę, bo mnie jeszcze pobije – zaśmiał się i ja też nawet lekko się zaśmiałam.
Lucy rzeczywiście pojechała, a Bruno tylko stanął naprzeciwko mnie i patrzył się.
- Może też jedź? Znaczy... To jest trudne, Bruno. Nie jesteście w stanie teraz zrozumieć tego co czuję.
- Kiedyś Phil miał wypadek – powiedział nagle. - A ja bałem się o niego cholernie. Przychodziłem do szpitala każdego dnia. Odciąłem się od wszystkiego. Wiem jak to jest, Camila. Ale daj sobie pomóc.
- Jak możesz mi pomóc?
- Pojedźmy do mnie.
- Co?
- Słyszałaś. Pojedźmy do mnie. Proszę.
Zaprowadził mnie do swojego samochodu, choć ja nie byłam do tego przekonana. Może lepiej by było, gdybym pojechała do domu?
- Nie myśl teraz o Emily. Nie pomożesz jej teraz. Ona nie chce twojego smutku.
Przygryzłam wargę, żeby się nie rozbeczeć.
- Uh, okej, zmieńmy temat. Więc... Co z musicalem?
- Co miałoby być? - zdziwił się.
- Nie sądzę, że będę w stanie wystąpić. A to za parę dni.
Bruno zatrzymał samochód na uboczu i spojrzał na mnie.
- Camila, błagam. Wystąpisz. Oboje wystąpimy. I Emily będzie dumna. Dumna z tego, że spełniasz swoje cholerne marzenia, okej?
Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co. Naprawdę nie czuję się na siłach, żeby wystąpić w tym musicalu. To straciło sens.
Dojechaliśmy do mojego domu, żebym wzięła jakieś najpotrzebniejsze rzeczy. W końcu miałam u niego nocować. Potem dotarliśmy do domu Bruna, a po zjedzonym obiedzie miałam ochotę pójść spać.
Oglądaliśmy akurat jakiś film i nie wiem, kiedy zasnęłam. Wiem jednak dobrze, kiedy się obudziłam.
- Co jest? - wyszeptałam. Czułam czyjeś ramiona wokół siebie. Bruno mnie niósł. Bruno mnie kurna niósł. Potem delikatnie odłożył na łóżku, chyba jego łóżku. I przykrył kołdrą.
- Nic się nie dzieje. Nie chciałem cię obudzić, uh. Śpij dalej.
Uśmiechnęłam się i ponownie zamknęłam oczy. Poczułam jak łóżko ugina się. Bruno kładzie się koło mnie. Poczułam narastające ciepło koło mnie. Mulat delikatnie mnie objął i dopiero po chwili zrozumiałam, że leżymy teraz w dwójkę wtuleni w siebie.
Żeby podsumować dzisiejszy dzień potrzebowałam sporo czasu, bo znów Bruno był istną perfekcją, która jest idealna pod każdym względem. Myślę teraz o nim, wtulona w niego i czuję się najlepiej na całym Bożym świecie. Niesamowite jest to, że poznałam go ponad półtora roku temu i uważałam go za przelotną znajomość. Niesamowite jest również to, że jeszcze na początku tego roku go nienawidziłam. A teraz leżymy koło siebie, a ja czuję jego oddech na mojej szyi. Tak wiele się zmieniło. I w końcu dziś, leżąc w jego objęciach mogę stwierdzić jedną rzecz. Ugh, tak dużo czasu potrzebowałam na to, by w końcu to przyznać. Ale teraz mogę bez wyrzutów powiedzieć, że go kocham. Kocham? Tak, jestem w nim cholernie zakochana.
Kocham cię, Bruno.

 
19! Rozdział jest chyba trochę dłuższy albo tylko mi się wydaję haha. Tak czy siak nie wiem czemu go już wstawiam, chyba po prostu jestem ciekawa jak zareagujecie na to wszystko. Minus jest taki, że skończyły mi się przez was zapasowe odcinki ech. Muszę wziąć się za pisanie! Miłego czytania!
 Powinniście być dumni ze mnie, że wstawiłam odcinek tak szybko, więc teraz ja liczę na rozbudowane super komentarze dotyczące tego odcinka jak i całego opowiadania :) Jestem ciekawa waszych opinii :) Do zobaczenia nie wiem kiedy, haha, muszę wziąć się za pisanie.

8 komentarzy:

  1. Co moge powiedziec o tym odcinku? Jest genialny. Kocham twoje opowiadanie i ciesze sie, że Cam jest zakochana w Brunie. Mam nadzieje, że będą razem i że cokolwiek zrobił Bruno (te cale tajemnicze sms i sprawia o ktorej wie Emily) nie zrani Cam... Skoro skończyły Ci się zapasy to zabieraj się do roboty, bo ja długo nie wytrzymam bez nowych odcinkow. :* :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze pierwsza :P
    Jejciu odcineczek boski <3 Bruno jest taki opiekuńczy, słodziutki... no po prostu kochany !!! I ta scena na koniec OMG !!! A Sam si kurna wpieprza. No rozumiem, że też się w Cam zabujał, no ale ... JA WOLĘ BRUNA ;D Jednak niepokoi mnie jedna rzecz, co ta biedna Emily miała C do powiedzenia? Co jest inaczej? Uch ... Ja tu serio zniosę jajo!
    W końcu przyznała się też przed sobą, że go KOCHA!!! Mam nadzieję, że Brunz też, bo jeśli chce ją tylko wykorzystać... to kurna tego pożałuje!!! BRUNO!!! Mam bejsbola xd
    Kończąc...
    PISZ ODCINKI :P :D
    Ale pamiętaj, szkoła jest najważniejsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko ale zawroty akcji! :o Tu wypadek, tu lovki, tu zazdrosny Sam! Dzieje się! <3 I can't wait for next!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko ale zawroty akcji! :o Tu wypadek, tu lovki, tu zazdrosny Sam! Dzieje się! <3 I can't wait for next!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku CUDOWNE !!! Strasznie się boje że ten zakład i SMS i wgl.. Ehh..Biedna Cam będzie cierpieć przez Bruna 😨😨

    OdpowiedzUsuń
  6. OGŁOSZENIE !!!
    TĘSKNIĘĘĘĘĘĘ ;I

    OdpowiedzUsuń