sobota, 7 lutego 2015

12 - Tak, jestem idiotką.

TONY stał właśnie naprzeciwko mnie z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
- Tony, wiem, że to wygląda jak zdrada, ale daj mi wyjaśnić. Musimy się pocałować w musicalu. Mamy tak w scenariuszu.
- Och i nie powiedziałaś mi o tym?
- Wiedziałam, że będziesz zły.
Patrzył na nas chwilę.
- Mam wrażenie, że gdzieś cię już widziałem – zwrócił się do Bruna.
- Um, tak. Na Sylwestrze – zamknij się, idioto.
- Och, dobierałeś się do mojej dziewczyny? To ty? - zaśmiał się sarkastycznie. - I przypadkiem znów się widzicie?
Czułam się winna, bo w sumie Tony niczemu nie zawinił, a jak teraz spojrzałam w te jego szczere zielone oczy to pomyślałam co ze mnie za idiotka. Zdzira. Suka.
Kocham Tony'ego.
Czemu ja całowałam Bruna?
- To serio jest przypadek. Powiedz, Bruno.
- Nie. Znaliśmy się już wcześniej i tak trochę zakręciłem twojej... - myślał nad dobraniem odpowiedniego słowa – dziewczynie? W głowie.
Przepraszam, ale co on właśnie powiedział!?
- Świetnie. Genialnie. Kłótnia z siostrą, a teraz twoja zdrada. Moje życie robi się coraz ciekawsze! - krzyknął. - I pomyśleć, że przyjechałem tu specjalnie dla ciebie, żeby popatrzyć jak grasz, ale jakiś chłopak powiedział mi, że wyszłaś przed budynek z jakimś gościem. Super. Super, naprawdę.
- Uh, tak, myślę, że to teraz czas, by pogodzić się ze stratą i ja przejmę twoje obowiązki – Bruno próbował objąć mnie ramieniem, ale ja odsunęłam się od niego najdalej jak mogłam, i halo, co on gada?
- Tony, musisz mi uwierzyć! Musisz mnie posłuchać!
- Jesteś żałosna. - Tony ruszył w drogę powrotną, a ja chciałam pobiec za nim, ale Bruno mnie zatrzymał.
- Ej, ej, spokojnie – mówił, gdy ja próbowałam się wyrwać.
- Spokojnie!? Czemu to zrobiłeś?
- Bo oszukiwałaś samą siebie? Oboje wiemy, że nie kochasz go.
- Skąd możesz to wiedzieć? Jesteś zwykłym kobieciarzem, dupkiem i nigdy nie poczujesz czegoś takiego jak miłość, więc zamknij się! - wrzasnęłam na niego i wbiłam paznokcie w jego skórę, więc w końcu mnie puścił.
Wzięłam swój plecak i bez słowa postanowiłam wyjść z próby. Ze łzami w oczach udałam się do wyjścia, ale tam wpadłam na Sama.
Nastała ta głupia cisza.
- Więc... Przyszedł twój chłopak. Chyba, że to nie był ten prawdziwy, bo przecież twoja sytuacja jest niezwykle skomplikowana – zaśmiał się.
Skrzyżowałam ręce na piersi i odetchnęłam.
- Nie chcę twoich wykładów. Tak, jestem idiotką. Mogę już iść?
- Dokąd? Przecież mamy próbę.
- Ugh, chyba jednak zrezygnuję z musicalu. Nie będę grała z Brunem.
- Nie możesz. Podpisałaś umowę.
- Pogadamy jutro, Sam. - wyminęłam go szybko i wróciłam do domu wypłakując się w poduszkę.
Jestem idiotką, tak wielką, wielką idiotką.

Następnego ranka obudziłam się i spojrzałam na swoją komórkę. 3 nieodebrane połączenia, jedno od Sama, dwa od Emily. O, to nie koniec, jeszcze smsy.
Lucy: Czemu wyszłaś z próby? :(
Emily: Pokłóciłaś się z Tony'm? Dzwonił do mnie. Proszę, odezwij się, Cam.
Ale najbardziej zaciekawił mnie ostatni sms. Od Sama.
Sam: Um, w sumie to chciałbym dowiedzieć się coś o wczorajszej sytuacji. Bo chyba się przyjaźnimy czy coś w tym stylu. Nawet, jeśli to nie moja sprawa. Oddzwoń.

Nie byłam w nastroju na odpisywanie. Wstałam z łóżka, ogarnęłam się, zjadłam śniadanie, sprawdziłam komórkę (nic nowego nie dostałam) i zaczęłam oglądać jakieś durne reality show, zajadając się lodami czekoladowymi.
Tak na marginesie – jest sobota, za 10 minut zaczyna się moja próba, ale może was zaskoczę, lecz nie wybieram się na nią.
Ktoś nagle zapukał do moich drzwi.
- Dobra, co się dzieje – Emily weszła pewnie do mieszkania.
- Och, hm, straciłam chłopaka.
Emily poszła do kuchni po łyżkę i usiadła na kanapie, biorąc lody czekoladowe z pudełka.
- Opowiadaj.
Więc tak, opowiedziałam jej całą historię ze WSZYSTKIMI szczegółami i czekałam na jej odpowiedź.
- Może coś powiesz? Oprócz tego, że jestem idiotką, bo to już wiem?
- Próbowałaś się skontaktować z Tony'm?
- Ym, nie. Znaczy wczoraj on nie chciał ze mną gadać i wątpię, żeby dziś sytuacja się zmieniła.
Emily nałożyła sobie kolejną porcję lodów czekoladowych, a ja zastanawiałam się jak ona to wszystko mieści.
- Pomijając fakt jak głupio się zachowałaś to.. W sumie Bruno jest tutaj też winien. Zaczął gadać rzeczy, które nie są prawdą. I w ogóle. Sama jego istota kobieciarza i to jego uprawianie seksu na prawo i lewo mnie przeraża.
- Nie mówmy o Brunie.
- Dobra, ale co z musicalem?
- Wypisuję się.
- Chyba żartujesz. Ma go obejrzeć Jennifer Johnson! Przecież nie możesz zmarnować takiej szansy! Poza tym ekipa na ciebie liczy! Podpisałaś kontrakt, Cam, nie możesz...
- Przecież może zastąpić mnie cudowna Madeline.
- Nie ma szans. Pokażesz, że mimo tego wszystkiego jesteś super. Nie dawaj jej tej satysfakcji, okej?
Spojrzałam na nią bez przekonania.
- Och, dalej, ubierz się jakoś stosowniej i idziemy.
- Dokąd?
- Na próbę, geniuszu.
- Bez sensu. Kończy się za godzinę.
- I mam to w dupie, ubieraj się, natychmiast.
Przewróciłam oczami, ale wiedziałam, że z Emily nie warto się kłócić.
15 minut później byłyśmy już w budynku, gdzie odbywa się próba. Na scenie Mark próbował ogarnąć jakąś niezorganizowaną grupę. Ujrzałam na fotelu gadających ze sobą Sama i Lucy.
- Okej, przyszłam, co teraz? - zapytałam.
- Hm, pogadamy z Markiem jak skończy się próba. A teraz chyba powinnaś pogadać z... Um, nimi? - wskazała na Lucy i Sama. - Wracam za 15 minut i wszystko ustalimy z Markiem, okej?
Pokiwałam głową widząc, że Sam i Lucy patrzą na mnie zdziwieni.
- Camila, co się dzieje!?
- Em, chłopak ze mną zerwał. Skomplikowana historia.
- Domyślam się – wymamrotał Sam.
- Okej, Sam, masz rację, jestem zdzirą, idiotką i tym wszystkim w jednym, dobra?
- Dobra. - uśmiechnął się sztucznie.
- Ej, ale chyba czegoś nie rozumiem... - Lucy podrapała się w głowę.
- Jeju, po prostu zdradziła go z Peterem.
- Oh, chyba jakaś nowa wersja wydarzeń.
- Tyle udało mi się wywnioskować, ale to wszystko przecież jest za bardzo skomplikowane.
- Dobra, chcecie wiedzieć co się wydarzyło? Proszę bardzo. A i proszę, nie mówcie na niego Peter, tylko Bruno.
- Bruno?
- Ma taką ksywkę i już się do niej przyzwyczaiłam, okej?
Opowiedziałam całą historię Samowi i Lucy, a oni patrzyli na mnie zdziwieni.
- Bruno to taki typowy macho, podrywacz i te sprawy, ta? W takim razie Bramila nie wypali... - westchnęła Lucy, a ja spojrzałam na nią z dezorientacją.
- Przepraszam, ale co? Bramila?
- Bruno + Camila.
- Skończ wymyślać te nazwy, proszę.
Lucy wyszczerzyła swoje zęby w uśmiechu.
- O, hej skarbie – usłyszałam czyiś głos i o, Bruno, niezła niespodzianka.
Chciał położyć ręce na moich ramionach, ale ja odsunęłam się.
- Nie dotykaj mnie.
Bruno teraz jest już rzeczywiście znienawidzoną przeze mnie osobą i mam totalnie gdzieś to co robi, po prostu niech się do mnie nie zbliża. Kobieciarze to idioci.
- Co jest? - mimo moich próśb, przecisnął się i usiadł między mną a Lucy.
- Mówiła, żebyś ją zostawił – wtrącił Sam.
- Ktoś pytał cię o zdanie?
Sam wstał, najwyraźniej zezłoszczony.
- Ej, Sam, spokojnie. Zostaw go.
- Żartujesz? Wkurzają mnie tacy ludzie tak samo jak ciebie, Cam. Rusz tyłek i idź sobie do swojej kochaniutkiej Madeline. - zbliżył się do niego i chciał chwycić go za bluzkę, jednak Bruno przytrzymał jego ręce.
- Bruno, możesz iść? Proszę? - powiedziałam, bo bałam się, że oni się pobiją.
- Okej, ale teraz nasza kolej. Próba.
- Och. - chciałam zadzwonić do Emily, ale na szczęście właśnie weszła do środka. - Okej.
Poszłam za Brunem, machając przy okazji do przyjaciółki.
- Mark...
- O, jesteście. Wejdźcie na scenę.
- Um, nie, ja chciałabym z tobą porozmawiać. Emily! - zawołałam przyjaciółkę, a ona podeszła koło mnie.
- Och, Emily, znów się widzimy – zaśmiał się Bruno, obejmując dziewczynę ramieniem.
- Daruj sobie. Mark, przyszłyśmy pogadać.
- W sumie to chciałabym wypisać się ze spektaklu – zaczęłam niepewnie.
- Żartujesz, tak? Nie ma takiej opcji. Już za późno, nie znajdziemy nikogo.
- To mogę się z kimś zamienić rolami. Np. z Madeline.
- Oh, hm, nie. Byłaś od niej o wiele lepsza.
- Naprawdę nie chcę grać głównej roli.

- Nie ma mowy, wasza dwójka zostaje. Mam tu kontrakt.
- Oh, ale jeśli ja naprawdę nie ma ochoty na grę z... Peterem?
Mark spojrzał na mnie zdziwiony. Czułam też na sobie spojrzenie Bruna.
- Hm, okej, zastanowię się jeszcze nad zamianą ról twoją i Madeline – zwrócił się do mnie. - Ale przemyśl to. - dodał Mark i poszedł.
- Naprawdę chcesz oddać rolę Madeline? Caaaam – westchnęła Emily.
- Tak, tak myślę.
Bruno patrzył na nas chwilę zdezorientowany, a potem odetchnął i poszedł do Madeline. Widziałam tylko jak mówi coś do niej, a ta zaczyna wesoło podskakiwać i patrzyć w moim kierunku. Okej, chyba jej o tym powiedział.
- Przemyśl swoją decyzję, Camila. Proszę.
- Już przemyślałam.
Emily odwróciła się i powiedziała, że musi wracać do domu. Ja zostałam jeszcze chwilę.
- Krążą plotki, że zamieniasz się rolami z Madeline – powiedziała Lucy, a ja zdziwiłam się, że już wszyscy o tym wiedzą.
Pokiwałam smutno głową, bo w sumie bardzo chciałam grać tą główną rolę. Chciałam być zauważona... Chciałam... Ugh.
- To już nieistotne. Po prostu... Po prostu już chodźmy, okej? - spytałam, bo próba się skończyła.
- Jasne. Idziemy na lody? - zapytał Sam, a ja pokiwałam głową.
Przed wyjściem nawiązałam kontakt wzrokowy z Brunem (po tym jak już przestał całować Madeline).
- Bruno i Madeline. Zapowiada się super para – prychnęła Lucy.
Patrzyłam na nich chwilę i skrzywiłam się.
- Są siebie warci.



 Nie wiem w sumie co mam dodać na koniec, hm. Komentujcie po prostu! :)

3 komentarze:

  1. Megaa <3
    Czekam na kolejny...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ugh Bruno ty zjebie (Bruno nie obrażaj się okeeej? I tak Cię lubię xD) Zapowiada się baaaaaaedzo gorąco, super akcje! Kurcze trzymasz w napięciu, a ja tu chcę kolejny <3 Czekam z niecierpliwością jak z tąd na Marsa (hihihi) :D :*

    OdpowiedzUsuń
  3. I tak po prostu Cam oddasz jej tę rolę? :O Nie... Ja się po prostu nie zdadzam !!!
    "...czas, by pogodzić się ze stratą i ja przejmę twoje obowiązki..." - Mrr... Brunz jaki waleczny :D

    OdpowiedzUsuń