poniedziałek, 5 stycznia 2015

2 - NIE jestem zazdrosna

Zapadł wieczór i razem z Emily siedziałyśmy w naszym pokoju. Normalne nastolatki wyszłyby pewnie na miasto się zabawić. Ale my musimy mieć kaprys na takie wyjścia. Dziś nie mamy ochoty.
- Jestem tak strasznie zmęczona – Emily padła na łóżko. Widziałam tylko jak kąciki jej ust szły do góry w celu uśmiechu. - Pięknie tu jest, nie sądzisz?
Szum morza dobiegał z zewnątrz. Wyszłam na balkon. Jest tu tak cudownie. Słychać tylko ten szum morza.
- Pięknie to za mało powiedziane.
Siedziałam na balkonie ze szklanką soku pomarańczowego. Emily właśnie poszła się myć. Cisza. Godzinę temu skończyły się jakieś animacje dla dzieci. Ale to chyba nie koniec występów. Nagle gdzieś zapaliło się światło. Przy barze znajdowała się niewielka scena, a obok jakby coś w rodzaju parkietu do tańca. Ktoś wyszedł na scenę, a ludzie zaczęli zbierać się dookoła.
- Hej wszystkim! - znajomy głos. To Phil. Hm, mówił, że tu występuje, więc nie powinnam się dziwić. - Dziś znów to my dla was występujemy.
My? Czyli kto?
- Chyba możemy zaczynać – jak dobrze, że głos Phila niósł się tak daleko, że wyraźnie słyszałam go będąc na balkonie. - Bruno?
Och, więc to Bruno.
- Jasne, zaczynajmy. - widziałam tylko jak Bruno delikatnie poprawił kołnierz swojej koszuli. Jak on ślicznie wygląda w koszulach.
Puszczono jakąś piosenkę Michaela Jacksona i Phil zaczął śpiewać. Wow, naprawdę ma niezły głos. Potem odezwał się Bruno. Przysięgam, że nogi się pode mną ugięły. Jego głos był taki czysty taki inny i taki... Ugh.
Przez cały ich występ próbowałam wmówić sobie, że Bruno mi się nie podoba. Bo mi się nie podoba. Prawda?
Gdy myślałam, że to już koniec, włączyła się jakaś latynoska muzyka i Bruno razem z Philem zaczęli tańczyć. Tak, zaczęli tańczyć z dziewczynami, które były pod sceną lub które siedziały niedaleko. Jak oni idealnie tańczą. Zagapiłam się na Bruna, który właśnie obejmował jakąś blondynę i poruszał się z nią w rytm muzyki (nie jestem zazdrosna). Po chwili usłyszałam jak otwierają się drzwi łazienki. Dopiłam swój sok i weszłam z powrotem do pokoju. Przecież nie będę się patrzeć godzinami na tańczącego Bruna. Choć mogłabym.

Następny dzień. Mijałyśmy Bruna chyba z tysiące razy i ja tysiące razy się na niego gapiłam. Ale on na mnie nie. Okej, to przecież nic takiego.
Poszłyśmy z Emily na plażę. Wow, udało nam się zająć leżaki gdzieś niedaleko morza, to prawdziwy sukces.
Emily postanowiła się zdrzemnąć, więc nie miałam co robić i z kim gadać. Zaczęłam rozglądać się dookoła: cudowne morze, barek z lodami, boisko do siatkówki i... boisko do koszykówki. Ktoś gra. Ugh, to Bruno. I Phil i jacyś inni, których nie znałam. Zaczęłam obserwować ich mecz. Bruno stwierdził, że koszulka nie jest mu potrzebna i tylko przeszkadza, więc ją zdjął. Jego ciało było pokryte kilkoma ślicznymi tatuażami. Na dworze zrobiło się jakoś dziwnie gorąco.
- Idę do wody – oznajmiłam Emily, choć i tak pewnie tego nie słyszała.
Zanurzyłam nogi w zimnej wodzie. Szczerze mówiąc myślałam, że będzie cieplejsza. Zawsze pełno czasu zajmuje mi przyzwyczajanie się do wody i potrzebuję co najmniej parę minut, by całkowicie się w niej zanurzyć. Na chwilę mnie zmroziło, gdy woda sięgała mi do pasa.
Nagle poczułam coś dziwnego, jakby ktoś popychał mnie prosto do wody. Wstrzymałam oddech, gdy zdałam sobie sprawę, że nie ma odwrotu i właśnie nurkuję. Wynurzyłam się cała zmarznięta.
- To o wiele szybszy sposób wchodzenia do wody - usłyszałam koło siebie. Mulat o ślicznych czekoladowych oczach właśnie na mnie patrzył. - Widziałem, że cały czas obserwowałaś nasz mecz. Nie mogłaś się oprzeć tym widokom, co?
Co miałam odpowiedzieć? Zamilkłam.
Bruno uniósł do góry jedną brew. Jego prawa ręka zaczęła się przybliżać do mojej twarzy, tak, że wylądowała na moim lewym poliku, a po chwili przeniosła się na brodę. Bruno właśnie dotknął mojej skóry.
Cholera.
- Zamierzasz się do mnie odezwać?
- Em. Tak. Ja...
- Jak się nazywasz? - przerwał mi.
- Camila, mówiłam ci już.
- Nazwisko.
- Carter.
- A gdzie mieszkasz?
- To przesłuchanie?
Bruno zaśmiał się. Przypomnę tylko, że jego ręka wciąż była na mojej brodzie.
- W Los Angeles – wymamrotałam.
Bruno patrzył na mnie przez jakiś czas, potem znów tak jak ostatnio spojrzał na moje usta i uśmiechnął się.
- Miałem wynagrodzić ten wypadek z Fantą twojej przyjaciółce, ale chyba nie była zainteresowana... Może ty byś była?
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Chcesz się przejść? - i nie czekając na moją odpowiedź pociągnął mnie za sobą. Przypomnę, że nadal był bez koszulki.
Szliśmy brzegiem plaży, prawie jak na romantycznych filmach. Skąd ja wzięłam to porównanie?
- Też mieszkam w Los Angeles – zaczął. - Przyjechałem tu z Philem na okres wakacji i dorabiamy jako show-mani.
- A co robisz w Los Angeles? - spojrzałam na niego.
Wzruszył ramionami.
- Podpisałem umowę z wytwórnią, ale nic mi to nie dało. Zamierzam otworzyć własną.
- Chcesz być producentem muzycznym?
Pokiwał głową.
- A ty?
- Ja? Ja wciąż się uczę.
- Ile masz lat?
- 17.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie wyglądasz.
- A na ile wyglądam?
- Na co najmniej tyle co ja. 19.
- Nieprawda. Jestem niska i mam dziecinną twarz.
- Tak jak ja – zaśmiał się.
Tak, ale ty jesteś niezwykle atrakcyjny.
Szliśmy w ciszy. I w sumie to mi zupełnie wystarczało. Patrzyłam przed siebie i nagle zauważyłam jakąś dziewczynę, która do nas macha. Spojrzałam na Bruna, a on uśmiechnął się kpiąco.
- Poczekasz tu chwilę?
- Em.. Tak... Ja... - ale on już poszedł.
Widziałam tylko z daleka jak gadają ze sobą. Nie wiem czemu, ale chciałam wiedzieć o czym rozmawiają. Tym bardziej, gdy zauważyłam, że Bruno się do niej przybliżył. Tym bardziej, gdy się pocałowali. Pocałowali się!?
Nie wiem czy to z ciekawości (bo na pewno nie z zazdrości), ale podeszłam bliżej.
- Do zobaczenia dziś w nocy! - powiedziała dziewczyna i poszła.
Dziś w nocy?
- To twoja dziewczyna? - zagadałam.
Spojrzał na mnie dziwacznie i zmarszczył czoło.
- Nie? - odpowiedział jakby to było najoczywistsze na świecie.
- Oh – to było wszystko co byłam w stanie powiedzieć.
Czyli Bruno to rzeczywiście typowy podrywacz? Okej.
- Jest tak wiele kobiet na tym świecie, że nie umiałbym się związać z jedną.
- Więc to jedna z wielu?
Pokiwał głową.
Moja ocena idealnego Bruna momentalnie uległa zmianie.
- Nie tak sobie mnie wyobrażałaś, co?
Przytaknęłam.
- Ale dla ciebie też znajdę czas, kochanie.
Czy on użył słowa „kochanie”? Dopiero po chwili zrozumiałam jak bardzo pewny siebie jest. Do tego pewnie codziennie całuje się z inną laską. Dlaczego ty, Bruno?
- Nie jestem tobą zainteresowana.
Dobra, próbuję okłamać samą siebie. Jasne, że jestem nim zainteresowana.
Co ja gadam? Nie! Jest dupkiem.
Bruno zaśmiał się.
- W porządku.
Po chwili obok nas przeszła jakaś dziewczyna. Spojrzała się na mulata, a ten przygryzł wargę.
- Pozwolisz, że pójdę już – powiedział i ruszył w jej kierunku.
- Tak, pa. - odpowiedziałam, choć i tak mnie nie usłyszał, bo już obejmował tamtą laskę.
NIE jestem zazdrosna.
Może trochę.
Bruno jest przystojny. Bardzo przystojny. Tyle, że codziennie podrywa inne laski i nie istnieje dla niego pojęcie „związek”. Nie jestem osobą, dla której to zachowanie jest okej. I to właśnie ten dupek musiał mi się spodobać. Ugh.

Przez najbliższe dni Bruno ani razu na mnie nie spojrzał. Ja natomiast widziałam go chyba z 10 różnymi dziewczynami.
Pewnego dnia jak co dzień szłyśmy z Emily na śniadanie. Przed jadalnią wywieszona była kartka, że dziś znów będzie występ Bruna i Phila tak jak pierwszego dnia.
- Idziemy, co? - Emily spojrzała na mnie z uśmiechem.
Zaczęłam się wahać. Chyba muszę zrobić coś, żeby wybić sobie Bruna z głowy, jak z tego i tak nic nie będzie. Ale tak bardzo chciałam go zobaczyć...
Zaczęłyśmy nakładać z Emily jedzenie. Odłożyłam swój posiłek na stół i poszłam jeszcze po picie. Gdy miałam wracać przypomniałam sobie, że Emily poprosiła mnie o zabranie sałatki owocowej dla niej. Odwróciłam się na pięcie i zgadnijcie na kogo wpadłam.
Bruno uśmiechnął się i chwycił mój nadgarstek.
- Będziesz dziś na naszym występie? - zapytał.
- Może. Jeszcze nie wiem.
- W porządku. - przygryzł dolną wargę.
Błagam, przestań tak robić, bo mam ochotę cię wtedy pocałować. Bruno poszedł sobie, a ja ruszyłam w kierunku Emily. Próbowałam opanować mój przyspieszony puls.
Dzień jak każdy tutaj spędziłyśmy na plaży. Minął niewiarygodnie szybko. Potem zapadł już wieczór, animacje dla dzieci i znów nagła cisza. Razem z Emily usiadłyśmy przy małym stoliku koło sceny. Pojawili się Bruno z Philem. Bruno miał dziś na sobie śliczną, dżinsową koszulę. Wyglądał cudownie.
Śpiewali może z godzinę. Głos Bruna był tak samo idealny jak wcześniej.
- Idę do pokoju – oznajmiła Emily.
- Co? Jak to?
- Przecież to już koniec...
Rzeczywiście, Bruno i Phil zeszli ze sceny. Zostałam przy stoliku z uzasadnieniem, że chcę jeszcze dokończyć swoją colę i spytać o coś Phila. Oczywiście to zmyśliłam. Chciałam zobaczyć jak Bruno będzie tańczyć. Okej, chciałam, żeby ze mną zatańczył.
Po chwili chłopacy stanęli koło sceny. Bruno dał znać DJ-owi, żeby ten puścił jakąś muzykę. Zaczęli rozglądać się z kim mogliby zatańczyć. Dobra, po jakichś 10 minutach patrzenia jak Bruno świetnie tańczy z innymi laskami chciałam sobie pójść. Nadzieja matką głupich. W pewnym momencie mulat spojrzał na mnie, a moje serce znów przyspieszyło. Uśmiechnął się. Jednak jego uwagę przykuła po chwili jakaś brunetka. NIE jestem zazdrosna. Nie mogę być.
Po 5 minutach poszłam. I nikt mnie nie zatrzymał. Wiecie jakie to cholernie trudne, gdy osoba, która jest w twoim typie jest totalną świnią? Naprawdę muszę przestać o nim myśleć.


 Hej :) Bardzo chciałabym wiedzieć co myślicie o tym opowiadaniu, bo naprawdę jestem amatorką w pisaniu. Nad czym mogłabym jeszcze popracować? Czy to jest w ogóle ciekawe? XD Z góry dziękuję!

3 komentarze:

  1. TY JESTEŚ AMATORKĄ W PISANIU?! KOBIETO JESTEŚ ŚWIETNA!!!! NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEGO ODCINKA! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ochooo jest i Paulinka :D czekałam na Ciebie słoneczko :D

      Usuń
  2. To zdjęcie jest super! Tak jak i rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń