czwartek, 8 stycznia 2015

3 - Bo ja nie jestem taka

- Cam, musimy wstać na śniadanie – Emily zaczęła mnie szturchać.
Byłam jakoś dziwnie zmęczona i nie miałam zamiaru podnosić się z łóżka.
- Nie idę.
- Ugh, to co zjesz?
- Nie wiem, jabłko, jakąś kanapkę z baru, wymyślę coś.
Emily nie zamierzała dłużej mnie przekonywać i wyszła z pokoju. Przekręciłam się na drugi bok i wzięłam do ręki swoją komórkę. Wybrałam z odtwarzacza jakąś piosenkę Michaela Jacksona, która miała mnie rozbudzić. Przez moment zastanawiałam się co dzisiaj ubrać. Chciałam dobrze wyglądać na wypadek, gdybym spotkała... Nie, po prostu chciałam dziś dobrze wyglądać.
Założyłam stanik, majtki i krótkie dżinsowe podarte spodenki. Wyłożyłam kilka bluzek na łóżko i zastanawiałam się którą włożyć.
Usłyszałam jak otwierają się drzwi od naszego pokoju i zdziwiłam się, że Emily tak szybko zjadła śniadanie.
- Co tak szybko? - odwróciłam się, a w drzwiach ujrzałam... Bruna.
Przypomnę, że byłam w staniku i krótkich spodenkach.
- Bruno, wyjdź! - zasłoniłam się jakąś bluzką. Ten oparł się o drzwi i uśmiechnął się. Rzuciłam w niego jakąś bluzką, co wywołało u niego śmiech.
- Chyba pomyliłem drzwi – wzruszył ramionami. Usiadł na łóżku koło mnie. - Ale jakoś szczególnie mi to nie przeszkadza. - wziął do ręki mój telefon. - Michael Jackson?
Odwróciłam się do niego tyłem i szybko założyłam bluzkę. Widział mnie poczochraną, bez makijażu i w staniku. Świetnie. Zabrałam mu mój telefon.
- Pójdziesz już?
- Ładnie ci bez makijażu – ignorował moje słowa. Tak czy siak to miłe co powiedział.
- Hm, dzięki?
Po chwili Bruno dostał smsa. Uśmiechnął się.
- Okej, do zobaczenia potem, Mia.
- Ugh, jestem Camila.
Nawet nie pamięta mojego imienia. Ała, to boli.
- Racja. Do Mii właśnie teraz idę.
- Do jednej z wielu? - uniosłam brew i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Ta.
- Po co?
Miałam już swoją teorię, ale...
- A jak myślisz? - uśmiechnął się kpiąco. Zaczął się do mnie zbliżać i położył swoje usta koło mojego ucha. - Nie jestem taki grzeczny jak mogłoby ci się wydawać – szepnął.
Czyli Bruno właśnie przeleci jakąś laskę? Okej. - Jutro już nie pomylę drzwi, przyjdę od razu prosto do ciebie, słonko.
Użył słowa „słonko”. - Nie chcę być jedną z wielu.
- Czyli wierzysz w coś takiego jak prawdziwa miłość? - wywarł nacisk na ostatnich dwóch słowach.
Pokiwałam głową.
- W porządku.
Zawsze używa zwrotu „w porządku”, gdy coś nie jest tak jak on chce. Mówi to zawsze w ten sam kpiący sposób.
Bruno po chwili wyszedł z pokoju.
W porządku.
Przez następne dni doznałam czegoś jak „totalna ignorancja ze strony Bruna”. Ała. Kolejny występ Bruna i on kolejny raz ze mną nie zatańczył. Muszę przestać się tym przejmować.
Zanim się obejrzałam, zbliżał się koniec mojego wyjazdu z Emily i jej wujkiem. Za dwa dni wylatuję. Potem jeszcze miesiąc wakacji i znów szkoła. Znów w towarzystwie osób, które już dawno odebrały mi pewność siebie i przez które czuję się niepotrzebna. Życie jest niesprawiedliwe.
Nie zobaczę też już nigdy Bruna. Nie wiem nawet czy to dobrze czy źle.

Gdy zdałam sobie sprawę z tego, że to ostatni pełny dzień, chciało mi się beczeć. Mimo wszystko Hawaje to piękne miejsce. Chciałabym tu zostać już na zawsze.
Ostatni raz idę z Emily na tą cudowną plażę koło naszego hotelu. Fale są dziś ogromne, dlatego prawie nikt się nie kąpie. Tylko parę chłopaków bierze swoje deski surfingowe. Wow, nareszcie zobaczę surferów. Przez cały wyjazd było tak gorąco i bezwietrznie, że nikt nie jeździł na tych deskach.
Nagle do desek surfingowych zbliżył się Phil.
- Umiesz na tym jeździć? - spytałam.
Podczas wyjazdu bardzo polubiłam się z Philem i często prosiłam go o pomoc, byleby nie prosić o to Bruna.
- Jestem mistrzem surfingu – zaśmiał się. - Bruno, też idziesz?
Odwróciłam się i zobaczyłam Bruna obejmującego jakąś dziewczynę. Zdjął swoje okulary słoneczne, ucałował policzek tej laski i ruszył w naszym kierunku.
- Jasne. - wziął deskę i spojrzał na mnie. - Ty też?
- Co? Nie.
- Może chciałabyś spróbować? - odezwał się Phil i podał mi jedną z desek. Nieumiejętnie ją chwyciłam.
- To chyba nie jest dobry pomysł.
- Daj spokój, nauczę cię. - Phil wziął swoją deskę i chwycił mnie za rękę, ciągnąc w kierunku wody. W sumie surfowanie okazało się bardzo fajną sprawą. Gdybym tylko umiała się utrzymać na desce.
- Coś mi nie idzie...
- Czekaj, spróbujemy jeszcze raz – Phil był niezmiernie miły i tracił na mnie swoje nerwy.
Wypłynęliśmy trochę dalej i czekaliśmy na falę.
- Przygotuj się – powiedział.
Tym razem nie leżał na desce, stał po prostu koło mnie. Przyszła jakaś mała fala, ja powoli się podniosłam. Czułam, że tracę równowagę, jednak Phil przytrzymał mnie w talii. Wow. I po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że Bruno cały czas nas obserwuje. Nasze spojrzenia się zetknęły. Deska jakoś dziwnie zaczęła mnie kierować w jego kierunku.
- Idzie ci świetnie! - usłyszałam stłumiony okrzyk Phila i dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że facet mnie już nie trzyma. Spojrzałam na deskę pode mną pełna dumy. - Ej, patrz przed siebie! - krzyknął jeszcze głośniej, ale było już za późno.
Wpadłam do wody i nie wiedziałam co się dzieje. Potem jedynie poczułam czyjeś ramiona na moich plecach.
- W porządku? - otworzyłam oczy. Bruno.
- Ym... tak... - zauważyłam, że ma ranę na czole. Chyba właśnie na niego wleciałam.
Mimo tego jak tragiczna była sytuacja, Bruno trzymał mnie w swoich ramionach, więc ieroijwro.
Potem wyniósł mnie na brzeg. WYNIÓSŁ.
- Będziesz dziś na naszym występie? - spytał. Nawet nie wiedziałam, że dziś występują. To było oczywiste, że przyjdę. Choć dobrze wiem, że powinnam olać ten występ. Miałam zapomnieć o Brunie, prawda?
- Tak, raczej przyjdę
Jesteś idiotką, Camila.
- Podoba ci się jak śpiewam?
Czemu nagle zaczął ze mną gadać?
- Jasne, śpiewasz cudownie – powiedziałam zgodnie z prawdą.
Uśmiechnął się. Nie tym głupkowatym uśmieszkiem, tylko szczerym, kochanym uśmiechem.

Nadszedł ten czas. Ostatni, naprawdę OSTATNI wieczór na Hawajach. Usiadłam przy tym stoliku co zawsze, oczekując występu Bruna i Phila. Piłyśmy z Emily colę, gdy chłopacy weszli na scenę. Odśpiewali swoje. Wtedy zdałam sobie sprawę, że słyszę śpiew Bruna prawdopodobnie OSTATNI raz.
Chłopacy zeszli ze sceny i Emily chciała sobie pójść.
- Zostań, proszę.
Emily została ze mną pierwszy raz i była nieco zdziwiona, gdy zobaczyła tańczącego Phila i Bruna. Wiedziałam, że pewnie znów mnie nie poproszą do tańca, ale może poproszą Emily.
Oprócz Phila i Bruna tańczyły ze sobą różne inne pary, przez co cały parkiet był wypchany ludźmi. Emily dokończyła swoją colę i zaczęła bujać się w rytm muzyki.
W pewnym momencie podszedł do nas Phil.
- Zatańczysz? - wyciągnął rękę do Emily, a ona zdziwiona podążyła za nim. Nie umiała tańczyć, podobnie jak ja, ale widziałam tylko jak Phil próbuje ją tego nauczyć. Chwycił delikatnie jej dłonie i zaczęli poruszać się w rytm latynoskiej muzyki. To było takie cudowne. Byłam na nich tak zapatrzona, że nawet nie zauważyłam jak ktoś dosiadł się do stolika.
- Cześć.
Bruno, koło mnie siedzi Bruno, Bruno, rozumiecie?
- Hej – odpowiedziałam niepewnie.
Miał na sobie białą koszulę, która tak perfekcyjnie pasowała do jego opalonej skóry.
- Twoja przyjaciółka świetnie sobie radzi. - powiedział, po czym wziął łyka mojej coli.
Bruno zaczął ze mną normalnie rozmawiać. Wow. Tymczasem widziałam jak wszystkie zazdrosne lalunie co chwilę spoglądają w naszą stronę i czekają aż Bruno w końcu znów zacznie z nimi tańczyć. Po paru minutach rozmowy chłopak wstał.
- Miłej zabawy – powiedziałam.
Bruno zaśmiał się uroczo i stanął przede mną. Chwycił jedną moją dłoń i spojrzał mi w oczy.
- Zatańczysz, Camilo Carter?
Pamiętasz moje imię? W tym momencie poczułam dziwne uczucie w brzuchu. Chce ze mną zatańczyć. Poprosił mnie do tańca. Niepewnie wstałam.
- Ale ja... Ja nie potrafię.
Uśmiechnął się i nie zważając na moje słowa, pociągnął mnie na parkiet. Chwycił obie moje ręce i zaczął się poruszać w przód i w tył, ruszając biodrami w rytm piosenki. Próbowałam się dołączyć. Bruno delikatnie obrócił mnie, po czym sprawił, że moje plecy były przyciśnięte do jego klatki piersiowej. Jego ręce oplatały moją talię. W tym momencie piosenka zmieniła się. Z szybkiej nuty przerodziła się w wolną balladę. Nie wierzę...
- Tańczyłaś kiedyś wolnego z chłopakiem, Cam? - spytał, a ja cały czas byłam oparta o jego klatkę piersiową. Bruno powoli zaczął bujać się na prawo i lewo, a ja z nim.
Czy ja w sumie kiedykolwiek tańczyłam wolnego? Chyba z 2 lata temu na jakiejś karnawałowej imprezie w mojej starej szkole. Wtedy też pierwszy raz całowałam się z chłopakiem. Pierwszy i jedyny raz.
- Yhm, tak, raz.
Choć nie widziałam jego twarzy, czułam, że się uśmiecha. Bruno zakręcił mną tak, że znowu byłam z nim twarzą w twarz.
- W porządku.
Chwycił moje ręce i położył je na swojej szyi. Odgarnął włosy z mojej twarzy, po czym jego ręce powędrowały na moją talię. Bujaliśmy się na boki. W pewnym momencie Bruno przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, przez co ja odruchowo położyłam głowę na jego ramieniu. Zamknęłam oczy.
- Po moim kolejnym występie będziemy tak tańczyć cały czas, jeśli tylko chcesz – szepnął mi na ucho.
Tak bardzo bym tego chciała.
Nie, nie chciałabym. Ugh.

- Bruno, ja jutro wyjeżdżam...
- Co? - odsunął się ode mnie.
Pokiwałam głową.
- Więc został nam jeden wieczór, jedna noc? To mogłaby być nasza wspólna noc, Cam.
Przeszły mnie dreszcze.
- Nie. - wyszeptałam.
- Co?
- Nie, Bruno. - chyba nie jest przyzwyczajony, że ktoś mu odmawia.
Uniósł jedną brew i spojrzał na mnie zdziwiony.
- Dlaczego?
- Bo ja nie jestem taka. - powiedziałam i wróciłam do pokoju. Odwróciłam się raz, by zobaczyć, że koło Bruna stoją już jakieś trzy panienki.
Czemu on właściwie ze mną zatańczył? Znów uległam jego urokowi wewnętrznemu i znów musiałam się zawieść, gdy przypomniał mi o tym jaki naprawdę jest. Ale już jutro wyjeżdżam. Nie zobaczę go więcej i wszystko wróci do normy.



 Jeju, tak się cieszę, że Uptown Funk jest 1 na liście World Music Awards wjeghjewfwio
 Komentujcie :(

3 komentarze:

  1. no tego jeszcze chyba nie pisali...Bruno w takiej roli....podoba mi się..czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohohoho Brunecki, nie szalej! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Brunz zaczyna szaleć.... tego jeszcze nie było ;)

    OdpowiedzUsuń